Wczesnym wieczorkiem wybrałem się w drodze wyjątku (bo z polecenia brata Dragosza, którego miła kuzynka tamże pracuje) do restauracji Homar, przy ul. ks. Sychty (blisko dworca i punktu informacji turystycznej), gdzie skonsumowałem sobie godne polecenia kaszubskie danie – zocerka – które jednak nie ma nic wspólnego z zecerstwem, a z zacierką na mleku. Cena 8 zł nie wydała się wcale tak wygórowana po tym jak zobaczyłem wielkość porcji, do której były jeszcze ciepłe bułeczki z dżemem. Najadłem się do syta, a przy tym jeszcze podsłuchałem fascynującą rozmowę klientki z bodajże szefem. Otóż okazuje się, moi drodzy, że flądra nie jest flądrą :-) Że flądra to nazwa potoczna, ale nie ma takiego gatunku ryby, są za to trzy różne gatunki, które się flądrą zowie. Oraz że na 100 kg złowionych flądr, 95 kg jest flądrami (czyli nieflądrami). Pozostałe 5 kg to insza drobnica, której rybacy nie sortują, a kucharze też często nie wyłapią, więc w porządnej restauracji / smażalni (jak Homar) gdy klient zwróci uwagę, że jego flądra smakuje nieflądrowato, to natychmiast podaje się mu nową porcję, bo winą jest ten niedokładny proceder.
A jeszcze dodać mi wypada, że zocerka jest daniem śniadaniowym, ale nie było żadnego problemu by dla mnie o tej porze przygotować (a nikt wtedy jeszcze nie wiedział, iż jestem z polecenia). Zatem ze wszech miar polecam Homara! (choć niekoniecznie homara, lepiej "flądrę";)
Wieczorkiem poszedłem na Mszę, po czym uznałem, że zasłużyłem sobie na lody :-) (nie za Mszę, tylko tak ogólnie), więc spróbowałem gałkowych w budce na placyku przy kościele. Też godne polecenia (zwłaszcza ciasteczkowe i rafaello), tylko cena 3 zł za sam duży słodki wafelek wydaje się dość przesadna, podczas gdy jedna gałka jest nawet tańsza (ale nie trzeba brać tego wafelka). Żebym wiedział wcześniej… Ale przynajmniej było dobre!
No dobra –
Dobranoc :-)
Pozdrowienia: dla Ani i kucharza z Homara
Bilans dnia: 3 km
Do tej pory: 67,66 km
Pokaż Wilcze Włóczęgi - polskie WYBRŻEŻE cz.I (2012) - szczegółowa na większej mapie