Wyspałem się znakomicie, wziąłem prysznic w bardzo sympatycznej łazience, po raz pierwszy mając ciepłej wody do woli, po czym zszedłem zapłacić Gospodyni, z którą miło pogawędziłem, nie tylko o mojej trasie, i w końcu stanęło na tym, że zwróciła mi jeszcze 10 złotych i przygotowała pyszne kanapki na drogę i dała czekoladę, a przecież zjeść i tak bym musiał, takoż spokojnie mogę liczyć koszt tego noclegu na około 10 złotych! Tak więc kwaterę tę jak najbardziej polecam, ale nie po to byście się tam targowali, bo przecież cena nie jest porażająca, gdy się normalnie zarabia, prawda? A to akurat duża rodzina i też w luksusy nie opływają, a mimo to bardzo ładnie urządzili pokoje dla letników i wspomnianą łazienkę. Zwracam uwagę, że w mojej nietypowej sytuacji pani Gospodyni wykazała się wielkim sercem i choćby z tej racji, wybierając się do Władysławowa i mając do wyboru mnóstwo anonimowych ofert o podobnej cenie - warto wybrać tę, o której wiemy, że dobrzy ludzie tam mieszkają:
Dalej prosto do Chłapowa, w którym zaszedłem do ośrodka wczasowego, gdzie kilka lat temu spędziłem miły urlopik ze studentami Akademii Medycznej (z racji drobnego wsparcia przy zakładaniu ichniego teatru). Tu taka ciekawostka, żeby Wilk wydał Wam się bardziej ciepłokrwisty ;-) że w recepcji była kobieta tak urodziwa, że kompletnie nie mogłem załapać banalnego kodu do furtki na wybrzeże, który mi tłumaczyła, bym sobie mógł raz jeszcze, sentymentalnie tamtędy przejść :-)
Z Chłapowa już prosto (choć trudno;) na przylądek Rozewie, do niedawna uważany za najdalej na północ wysunięty skrawek Polski (dopóki nie odkryto, że ów jest nieco dalej na zachód, w Jastrzębiej Górze, a który nazwano - Gwiazda Północy). A w Jastrzębiej zaś, ostatkiem sił doczłapałem się do kościoła i położonego tuż obok domu zakonnego Jezuitów (i tu właśnie tytułowe "per ordo" - ale i sytuacyjnie - Panie Boże, Ty jesteś dobry), bo ksiądz Proboszcz okazał się ku mej uldze bardzo gościnnym człowiekiem, nie tylko udostępnił mi pokój gościnny, ale i zaprosił do stołu (tak ładne to miejsce, że jakoś trudno nazwać stołówką, mimo że dla wielu gości przewidziany), gdziem dostał od pani Kucharki sutą i pyszną kolacyję. Tak powitany, miałem jeszcze o dziwo siłę przejść się po mieście i zobaczyć m.in. obelisk oznaczający ową Gwiazdę Północy (54° 50' 11'' N).
No i na koniec dziś (bo jutro już będzie bez sensu:) wypada wyjaśnić tytuł notki z czwartego dnia :-) Otóż Kosą - miejscowi zwą - Półwysep Helski. Innym lokalnym mianem jest Krowi Ogon, aczkolwiek myślę, że Władysławowiacy powinni założyć Komitet Wypierania tego określenia, bo stawia ich ono w niefortunnej pozycji bydlęcej anatomii...
Pozdrowienia: dla pani Gospodyni z Władysławowa i jej Rodziny, pani z IT w Swarzewie, pana Przewodnika po Sanktuarium, pana, który mi zrobił zdjęcie pod kościołem, pięknej recepcjonistki w Chłapowie oraz Księdza Proboszcza z Jastrzębiej Góry. I dla Księdza Adama z Warszawy.
Bilans dnia: 18,1 km
Do tej pory: 109,11 km
Nocleg: Dom Zakonny w Jastrzębiej Górze
Pokaż Wilcze Włóczęgi - polskie WYBRŻEŻE cz.I (2012) - szczegółowa na większej mapie | TRASA: Władysławowo --- <bus> Swarzewo (Sanktuatium MB Swarzewskiej, przystań żaglowa) --- rezerwat przyrody "Słone Łąki" --- Władysławowo (kościół Wniebowzięcia NMP) --- Chłapowo (wąwóz chłapowski) --- Rozewie --- Jastrzębia Góra (kościół pw. św. Ignacego Loyoli, obelisk Gwiazda Północy, promenada) |