Takoż też i „Wasz” Wilk (w cudzysłowie Wasz, bo sami rozumiecie… wilki są wolne albo martwe, nie ma wilków udomowionych ani wytresowanych, wilka nie można mieć, tak jak psa czy chomika - tu na Ziemi wilk jest tylko swój, nawet jak odda serce jakiejś róży, to i tak do niej nie należy, jest jej oddany i wierny, ale to dwie róż-ne sprawy), będąc skromnym rycerzem w służbie wieczystej Boga, a doczesnej pewnej Xiężniczki – często w tym ostatnim znaczeniu słowa amen używa. Jak się już to wie, to nie jak dowcip brzmi taki na przykład dialożek:
Bóg: Trzeba iść dalej, Wilku!
Wilk: Amen!
O, i już refleksje z głowy, tudzież łba. A jak się tego dnia obudziłem, tak a propos, to pierwsze co zauważyłem, że w tym pokoju gościnnym SG co spałem, jest zegar z motywem róży. No, mógłbym tak co rano się bu… <prask!> …Co to ja pisałem? ;-) Szybko się ogarnąłem i poleciałem do tego muzeum na Zamku, bo przecież jeszcze długa droga na ten dzień. A tam kolejne cuda-cudeńka. Wycieczka Niemców "zablokowała" wyjście, to spokojnie czekam na zewnątrz, a tamże zobaczyła mnie inna pani co tam pracuje, która też mnie wczoraj widziała, i ona też po chwili mówi – niech pan czeka, załatwię panu darmowe wejście. No co się dzieje! (Wiecie co, czytajcie szybko, bo chyba potem będzie trzeba to wyciąć, bo nie wiem, czy dyrekcja muzeum jest równie wspaniałomyślna, ale i tak nie dojdą kto to, a ze mnie nawet na mękach nie wyciągną, bo i ja sam – gapa – nie wiem jak się te panie zowią…)
A samo muzeum – cudo! Wielką byłoby to stratą wyjechać z Darłowa i go nie zobaczyć, niech każdy sobie te słowa zapamięta. Z tej biedy to już dawno po muzeach nie łaziłem i zacząłem sobie wręcz na pocieszenie wmawiać, „że na każdym zamku przecież to samo”. Ale to nieprawda i z wielką radością obejrzałem wszystkie zbiory oraz dwie wystawy czasowe, w tym wspaniałą o mieczach Europy. A w czasie jak je oglądałem przyszła właśnie ta miła pani z kościoła i porozmawialiśmy trochę, dochodząc razem do wniosku że nic ino Duch Święty musiał to być, że ją tak tknęło by mi pomóc, kiedy jeszcze nic o mnie nie wiedziała… A jak się dowiedziała – to jeszcze więcej mi dołożyła do mej już prawie pustej (nie licząc jej wczorajszego datku) sakiewki… Uwierzycie?! I tak to było w pięknym, a gościnnym Darłowie! A co by tej gościnności w pełni stało się zadość, to jeszcze komendant polecił mnie podwieźć do samej plaży w Darłówku (do miejsca do którego wczoraj sam doszedłem, bo i po co dublować) i załatwił następny nocleg na mej trasie.
Nie daleko od Darłówka uszedłem, gdy na piasku zobaczyłem odręczny podpis Śmierci, w postaci martwej foczki. Niestety nie spisałem sobie odpowiedniego numeru do powiadomień w tej sprawie, więc zadzwoniłem do SG, a oni już tam na pewno przekazali komu trzeba. Kawałek dalej – kwintesencja życia – dwa piękne konie, a na jednym z nich niemniej piękna niewiasta, z taaakim długim warkoczem. Na ten widok przypomniały mi się dwie białogłowy z wilczego życia – jedna – Kamila – której na pierwszej „randce” podobnie długi warkocz plotłem (a Wy już wiecie, jak ten Wilk plecie, 3 po 3;) i druga, z którą randek nie było (nawet takich w cudzysłowie), nie ten typ znajomości. Ja mówiłem zawsze, że to moja szefowa, choć ja tam byłem wolontariuszem, a ona instruktorką, tudzież hipoterapeutką. Dodam z dziką satysfakcją, że obie są już zamężne, więc drogie panienki, jak któraś nie może się doczekać zamążpójścia, to trzeba się, czy to na stopie zawodowej, czy towarzyskiej, spotykać z Wilkiem, który działa jak katalizator związków. Sam jednakże pozostając wolnym rodnikiem…
Dalej – para podróżników z wielkimi plecakami. Zabrakło śmiałości by zapytać o cel wędrówki, w każdym razie szli w przeciwnym kierunku… ech, w takich chwilach smęci samotność, i chciałoby się mieć kogoś do pary… choćby tylko do włóczenia się! Włóczkę taką-jaką…
Przy ujściu Martwej Wody w piasku wkopane leży dziwne coś… Się nie znam, nie wiem, może ktoś na zdjęciu określi. Ujście wąskie, ale na tyle podejrzanie wyglądające, że nie chciałem ryzykować kąpania ze sprzętem, więc poszedłem w ląd do mostku, a tam za mostkiem nie ma zejścia na plażę, nawet na dziko, szuwary ino jakieś. Takie dziwy. Trza było się wrócić i jednak zaryzykować, szczęściem nic się nie stało. O! to mi przypomina, jak za Łąckiem idąc szosą, pierwszy raz w życiu (a swój pierwszy aparat kupiłem w wieku 15 lat) mi się zdarzyło, że wymsknął mi się z dłoni aparat w momencie jak go chciałem schować do torby (więc już pasek zdjęty z szyi...). Normalnie, jak na filmach, zobaczyłem niemal w spowolnieniu jak tracę z nim kontakt i jak leci w dół ku nieuchronnemu i brutalnemu zderzeniu z twardą rzeczywistością asfaltu. Działo się to jednak tak szybko, że nie zdążyłem nawet drgnąć, mimo to szczęśliwie pasek trafił na zastygłą w powietrzu dłoń i aparat zawisł milimetry od ziemi! Chwała Panu!
2,5 godz. dalej natrafiłem na wyrzuconą przez morze na brzeg butelkę z listem w środku. Nie okazał się zbyt stary, bo z tego roku, a nawet tego lata, ale napisany przez małego Niemca. Ciekawe tylko czy wrzucony w Niemczech, czy na wakacjach w Polsce. Cóż – dostałem list to trzeba odpisać. I może się dowiemy skąd przypłynął.
Kolejne ujście, już szersze, to kanalik między morzem a jeziorem Bukowo. Stojąc na mostku, z jednej strony widać jezioro, z drugiej morze. Niedaleko jest coś o nazwie Dąbkowice. Nawet wieś – to za dużo powiedziane. Skupisko wczasowe, w dodatku dość irytujące, bo mimo iż znajduje się na tej cienkiej mierzei między morzem a jeziorem, to i tak na końcu tych Dąbkowic jest posesja odcinającą dalszą drogę. Szczęściem pozwolono mi przejść przez pobliski ośrodek wczasowy do plaży. To było zdecydowanie moje najkrótsze zejście z plaży. Na dobre tego dnia zszedłem w Łazach, na odchodnym pozachwycając się rudowłosą studentką. Tak podejrzewam, bo cała miejscowość była ich pełna, wielu nosiło koszulki uczelniane, na ośrodkach banery szkół. Zagłębie studenckie! Ale spokojnie, nie martwcie się! Wilk wśród studentek nie został, zjadł tam tylko kolację i mimo że już padał, to ruszył na Unieście, w którym dzięki zabiegom komendanta z Darłowa, miałem już załatwiony nocleg w ośrodku wypoczynkowym SG, który wszakże nie podlega pod Morski Oddział. Ale do Unieścia jeszcze 7 km… A te ostatnie 7 km jest znacznie dłuższe niż takie dajmy na to pierwsze, no i dużo ciemniejsze… Za Łazami słonko już zachodziło, ale nie mogłem sobie odpuścić jeszcze paru zdjęć ptactwa przy jeziorze Jamno. Potem szybko przekroczyć most na rzece Unieść i wilczy (nie owczy) pęd do Unieścia, pełen poirytowań, bo od tej strony wygląda to tak: idziesz, idziesz i idziesz i w końcu widzisz upragnioną zieloną tablicę z napisem Unieście. Niestety nadal idziesz w ciemnicy i idziesz, by wreszcie zobaczyć światła, które okazują się jakąś oczyszczalnią czy inną fabryką, którą minąwszy idziesz i idziesz, by za jakiś czas zobaczyć tablicę "teren zabudowany", minąć kilka ośrodków, a potem idziesz i idziesz i nie wiem już czy jeszcze jedna taka zmyła nie była, póki nie zobaczyłem, w końcu prawdziwego miasta…
I tu na koniec taki dowcip sytuacyjny. W Darłowie dali mi kartkę z adresem, że na ul. 6. Marca. Ale Wilkowi coś tam się w głowie przestawiło, do kartki nie chciało się sięgać i napotkanego młodzieńca zapytał czy daleko jeszcze do ulicy 6. Stycznia. Na co słyszę odpowiedź taką: „Na pewno 6. Stycznia? Bo u nas jest tylko 6. Maja”. I mimo to dokładnie wyjaśnił mi gdzie ten ośrodek, i trafiłem bez problemu na 6. Marca, choć jeszcze przed 5. września... :-)
do tej pory: 354,57 km
średnia prędkość: 3,1 km/h
Pozdrowienia: Dla mego brata Andrzeja, który też jest rycerzem, ino takim z prawdziwego zdarzenia (a Wilk to raczej z prawdziwego zdErzenia), dla wszystkich pracowników Muzeum na Zamku Książąt Pomorskich w Darłowie, szczególnie tych co poznałem, dla Ani i Krzysia oraz ich chomika, dla księżniczki Kamilki, dla Justynki, dla Martina z Niemiec, dla recepcjonistki w Dąbkowicach i studentki w Łazach (rudowłosej, z dużymi słuchawkami, i Buką wyszytą na torbie… może ktoś ją zna;) oraz dla zakręconego Kapelusznika w Unieściu.
Nocleg: ośrodek wypoczynkowy SG
Pokaż Wilcze Włóczęgi - polskie WYBRŻEŻE cz.I (2012) - szczegółowa na większej mapie | TRASA: Darłówek --- Dąbki --- Jez. Bukowo --- Dąbkowice --- Łazy --- Jez. Jamno --- Unieście |